Głosy współczucia dla nieszczęścia dzieci syryjskich bardzo poruszają opinię medialną publiczną. Głosy te padają ze strony osób znanych i na szczęście nie ubogich.
Prezydent Sopotu Karnowski, aktorka Ostaszewska a także posiadacz 36 kont bankowych i wielu mieszkań w mieście Gdańsku, prezydent Abramowicz - zachęcam ich wszystkich i rzesze pozostałych do utworzenia funduszu z własnych, prywatnych środków przynajmniej dla pomocy dzieciom rannym na syryjskiej wojnie. Mamy też bogatych dziennikarzy i sędziów, licznych prezydentów i prezesów, którym ten skromny wkład nie uszczupli kieszeni. Są w Polsce prywatne kliniki, do których zwykły Polak nie ma dostępu, można dzięki waszej szczerej pomocy wynająć je w zbożnym celu.
Cieszy ten polski odruch współczucia i odwrotu od tego, czego Polacy doświadczyli ze strony celebrytów i „Gazety wyborczej” minionego lata, gdy ci biedniejsi Polacy wyruszyli nad Bałtyk i wzbudzali estetyczny odruch niechęci naszych elit. Widać, że elity dojrzewają do lepszego.
Jesteście ludźmi majętnymi i taki humanitarny gest z waszej strony byłby dowodem i świadectwem, że występujecie ze szczerą troską a nie dla politycznego poklasku lub zwykłej awantury, o którą ktoś mógłby was podejrzewać.
Dla odruchu szczerego serca nie trzeba wzywać rządu, który całą biedną Polskę ma na głowie, ani też świateł jupiterów - by czynić dobro. Niech rząd pani Szydło robi swoje na miarę swoich możliwości wspierając rodziny syryjskie w obozach w pobliżu ich ojczyzny. Także polscy katolicy, zwykły lud boży na niedzielnych zbiórkach pieniędzy dokładają się ze specjalną intencją, nie czyniąc z tego rozgłosu, by pomóc Syryjczykom i nie tylko im. Działa od lat Caritas.
A nasi celebryci niech naśladują dobre wzorce z Hollywood i przygarną osierocone dzieci Syrii podobnie jak czynią to celebryci na zachodzie.
