Partisan gardening Partisan gardening
1602
BLOG

Klątwa na polski teatr

Partisan gardening Partisan gardening Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 14


  Teatr nie jest już tak pożądaną sztuką jak dawniej, wiemy o tym wszyscy, że trudno mu przetrwać wobec licznych konkurencyjnych sztuk i rozrywek nowych czasów i ich mediów.

  Czy skandal w teatrze przyciąga widzów czy raczej odpycha? Chyba jest to raczej doraźne ożywienie przyspieszające nieuchronną ostateczną całkowitą marginalizację. 

  Niewiele się o teatrze mówi i dlatego umykają nam tamte protesty aktorów krakowskich przeciw uwłaczającym dla aktorów wymaganiom reżyserów czy zapaść wrocławskiego Teatru Polskiego, który będąc w nieustannym strajku grupki aktorów stale nie może dojść do siebie.

  W moich czasach licealnych szliśmy na spektakle całą szkołą przynajmniej raz w miesiącu. Były dzieła reżyserskie Skuszanki i Krasowskiego, Jarockiego i Tomaszewskiego z jego „Pantomimą”, ktoś przyjechał z Godotem, komuś udało się wejść do Grotowskiego. Zleciał się ze świata Festiwal Teatru Otwartego, który zgromadził sławy i poruszył pięknie miasto starego reżimu. Potem następowały obowiązkowe recenzje pisane dla polonisty.

  Były to dzieła często nowatorskie, stale pasowały jednak do szacownych wnętrz. 

  „Klątwa Frljica” to zgrzyt, gryzie się z oprawą, z szerzej postrzeganą scenerią klasycznego teatru. Bliżej jej do slamsów albo ubojni na terenie starego pegeeru. Tam raczej właściwe jest dla niej miejsce.

„Klątwa Frljicza” to miłość do zepsutej szambiarki

  Istnieje pewien szczególny głód rehabilitacji brzydoty, który przydarza się różnym osobnikom zawiedzionym w skomplikowanym i zmieniającym się świecie. To jakaś forma ich protestu i niemożność spełnienia się innego niż w turpistycznym akcie erotyczno - artystycznym, akcie zohydzania. 

  Mało jest jednak równie drastycznych i poruszających środków wyrazu, które by tak mocno wstrząsnęły publicznością jak - połączenie religijnego tabu z erotyką i bluźnierstwem, zbrukaniem a nawet rzec można dosadniej „ zgnojeniem” - odbytym na szacownej scenie prawdziwego teatru stołecznego. 

  Trzeba o tym pisać i dyskutować. Ale niekoniecznie na spektakl chodzić. W tym wypadku śmiało można oceniać dzieło, o którym tylko się słyszało i zna się z opisu innych. Czy bowiem wstręt i obrzydzenie do tych właśnie turpistycznych form wyrazu artystycznego ma być jakąś przeszkodą? Każdy ma prawo mówić o brzydocie i o obrazoburstwie - tym bardziej ten, który owych nie znosi.

  Współczuję tym elitom artystycznym, które właśnie w brzydocie się odnajdują oraz konsumentom tego rodzaju sztuki. Jest to moim zdaniem jakiś margines ludzki tkwiący na obrzeżach coraz bardziej estetyzującego się świata ludzi. Osacza ich higieniczny tryb życia i pachnące czystością i  świeżością środowisko. Nas, zwyczajnych ludzi, smog przeraża a brud zawstydza. Oni tylko w teatrze mogą przeżyć --  katharsis, od owego katharsis wyzwalający - czyli ponowne zbrukanie się. A już wyżyny czystości moralnej i duchowego ładu - nie dla każdego przecież są osiągalnym celem. 

  Wymowa „Klątwy” Stanisława Wyspiańskiego, tak jak ja ją rozumiem, jest przestrogą dla zagubionego moralnie współczesnego świata. To domaganie się by przywódcy duchowi odpowiadali pokładanym w nich wysokim standardom  moralnym. Gdy te wysokie normy nie są przestrzegane, a przywódcy zawiodą, ludzie tracą orientację, grozi chaos i zniszczenie ze strony zdezorientowanych i zagubionych społeczności. 

  Jest poważny problem z rozpoznaniem dzieła wieszcza, skoro chodzi przecież stale o Wyspiańskiego, w inscenizacji  Frljic'a. Frljic'a, który tkwi w chaosie moralnym, perwersyjnie się w nim zabawia, niemalże tarza z lubością i ani myśli o wyzwoleniu. Stąd także spory kłopot z zaproponowaniem oglądania tegoż przedstawienia choćby uczniom szkół gimnazjalnych i licealnych. Nauczyciele jak i inni pozostali Polacy mogą mieć trudność z nazwaniem owego zjawiska teatralnego jako przynależnego do tego co nazywamy sferą kultury. Ja takie wątpliwości całkowicie podzielam.

  Pojawia się jednak także element najistotniejszy - rzec można amoralny - lubieżnej akceptacji  grzechu, zabijania żywych i  tych nienarodzonych, który w naszej zachodniej cywilizacji, wyznającej jeszcze stale wspólny nam Dekalog - nie jest możliwy do zaakceptowania. 

  Nie zdziwię się zatem, gdy rozochocony reżyser zafunduje widzom, spragnionym szlajania się w brudzie - jeszcze mocniejsze nieestetyczne  przeżycia - fontannę z szambiarki by efekt uzyskać bardziej emocjonalnie dosadny. 


https://pl.wikipedia.org/wiki/Kl%C4%85twa_(d

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura