Zaskakująco symboliczna staje się podróż Prezydenta Trumpa. Rijad, Yad Vashem, Watykan. Trzy największe monoteistyczne religie świata połączone jedną podróżą amerykańskiego przywódcy. Przemówienia Prezydenta nie wywołujące zgrzytów i także przebiegające bez zbędnych pouczeń.
Towarzyszące mu kobiety, szczególnie ich stroje, pokazują przywiązanie do określonej tradycji. W Rijadzie po europejsku, w Yad Vashem godnie, w Watykanie ubrane zgodnie z tradycją jaką kontynuują kobiety spotykające papieża. Tak czynią królowe i rody królewskie a także prezydentowe Stanów Zjednoczonych. To także znak, że do tej właśnie europejskiej tradycji są przywiązane kobiety z otoczenia prezydenta Trumpa.
Kanclerz Merkel, córka pastora, nie jest aż tak konserwatywna. Zresztą zwyczaj nakrywania głowy przez kobiety podczas wizyt u papieża nie jest też obowiązkowy. Ale jest to mile widziana tradycja w miejscu tak szczególnym jak watykańskie podwoje.
To będzie pierwsze spotkanie urzędującego Prezydenta z Papieżem. Melania Trump poprosiła przy tej okazji Papieża o poświęcenie przywiezionego przez nią różańca. Wyraźnie podkreśliła zatem nie tylko polityczny lecz także religijny wymiar tego spotkania dla niej osobiście.
Ivanka, z domu Trump, która wraz z małżeństwem wybrała judaizm, religię jej męża, także okazała tradycyjny szacunek.
Nowe Pax Americana - zaniedbane przez złotoustego Obamę - realizuje z rozmachem jego następca.
Europejscy przywódcy z pewnym niepokojem czekają na spotkanie z Donaldem Trumpem w siedzibie NATO w Brukseli. Wszyscy mu pamiętają słowa o niewywiązywaniu się z natowskich zobowiązań. Tam narasta też największe napięcie bo protestują już przeciwko jego przybyciu grupki lewaków, a siły policyjne gromadzą się by chronić Prezydenta przed zamachem.
To Brukselę nazwał Trump wylęgarnią terroryzmu, a kanclerz Merkel uczynił odpowiedzialną za europejski bałagan z uchodźcami. Podróż zakończą wydane przez Prezydenta dwa przyjęcia na Sycylii dla Grupy G7 gdzie będzie się rozmawiać o najważniejszych sprawach.
